Gdyby
gdyby miłość pisała się przez wodę
jak
przez liście kwiatów w twojej pergoli
dotyk byłby czuły i
bezpośredni tęsknota utulona
a tylko cisza dzwoni
nie znając granic
na każdej ścianie
chiński teatr
Twój cień w roli głównej
Estyma
dla nowoczesności
jestem dzika spontaniczna
ostra dobra demoniczna
pod okiem cienie
w myślach
przestrzenie
w proporcjach doskonała
w równowadze
duszy i ciała
ciągnie mnie jak ramiączko staniczka
ta
zabawa w króliczka
lecz dla ciebie miły
odaliska
rozpalę w tobie ognisko
będziesz płonął
dzikimi żądzami
i pragnął jak Adam placka z jabłkami
będziesz wchodził, i wychodził
będziesz wracał,
i cały się we mnie
zatracał - „naturalny, hedoniczny
endoskopo-falliczny"
ten nowy sposób orientacji
powoduje
najmniej komplikacji - to nowoczesne aplikowanie
i jakże słodkie
kochanie
i nawet jeśli
zadurzysz się zamroczony
jak dwutlenkiem węgla
na
szczęście poczujesz tylko szczęście
z głową w gwiazdach
Zakochana
po uszy boję się z tobą sypiać
W Polsce
wszystko zdarzyć się może
oprócz przyrostu naturalnego:
rzeki wylewają, lawiny ludzi porywają
rząd wyżywia się
sam w iście królewskim stylu
nie robiąc nic, tylko
człowiek
głodny spragniony przemoczony i bosy
pozostawiony na pastwę
losu podąża wciąż naprzód
prawo i sprawiedliwość chwieje
się na drewnianych nogach
makijaż przykrywa prawdę
łosie
i kormorany padają od kul
podobnie jak drzewa w puszczy od
pił
A ja zakochana po uszy, w trudnej codzienności
nie
kłaniam się kulom może inaczej niż ty... a jednak...
za
tobą cały ocean, za mną morze, przed nami zachód słońca
napojony jak my tęsknotą o miłości
Ale boję
się z tobą sypiać, by nie stanąć pod ścianą płaczu
więc
w samotności piszę wiersze, by wypełnić późne noce świtem
i
oszukać siebie, że to smak oczekiwania na zapach poranka
choć
to dzięki tobie miałam piękne wakacje zasypiając przy tobie
w
horyzontach niebem kwitnących
uśpione
skrzypce nagie
śnią refreny Vivaldiego
sufit huśta
się w przestrzeni
i niebo otwiera się jedwabiem
lecz to
wciąż za mało by żyć
widmami zdarzeń nie ocieplisz
pustych nocy i dni
nie poczujesz budzących czułość
łez
patrzę na
ciebie i widzę cień
nie jesteś mój - ktoś inny jest w
twoim śnie
ktoś inny pierwsze skrzypce gra
18.01.2018
Esprit
nocy
noc długa, czas pieśnią o
luminacji wody rozklęty
wschód słońca daleko, kocie oczy
spadają nagle
jak neony w ciemnościach, nasze jak
niebieskie
księżyce oddechem bezsennym
by zobaczyć z
nadwiślańskich łęgów
mleczne serca Mgławicy Oriona w
otęczy nieba
w welonach mgieł nieskalanych
mrużymy
źrenice niezwyczajne do cudów
wiatr we włosach, dreszcz
przez ciała przebiega
szukamy siebie drżąc jak te skrzypce w
ogniu
by w tym drżeniu zasnąć chwilą jedną
rozpaloną
przez natchnione nocą usta
by odkrywać adrenaliny smak
jednym tchem
jednym spojrzeniem jednym imieniem
w ciszy
snu w żywiole piękna gwiazd
czekając na świt i kolory
dnia
19.01.2018
Gra wstępna
- Powiedz mi jak mnie kochasz
zanim pójdę z Tobą spać
- Pójdziesz, bo
kocham cię
Jak leciutką bryzę na jeziorze
Jak listki
brzozy drżące
Jak śpiew ptaków o poranku
Jak zachód
słońca w Juracie
Jak konie cwałujące po stepie
Jakoś
tak
Jakbym stał na szczycie góry
A wokół tylko
przestrzeń nie do ogarnięcia
Obłęd radosny
Albo jakbym
spadał ciesząc się lotem
I zapomniał otworzyć
spadochron
Śnięty przelotem
Kocham cię w błękicie i w
czerwieni
I gdy śpisz i gdy mówisz do mnie
Kocham twoje
smutki i twoje radości
Kocham nawet wtedy, gdy mnie
zezłościsz
I gdy nie chcesz iść ze mną na kawę
Gdy
sprawy na dziś na jutro odkładasz
Kocham cię jak urok wiosny
i lata
I jak treść wszechświata
Kocham twoją jesień
co włosy twe oplata
Nawet wtedy, gdy spadasz z górki
Niegrzeczna dziewczynko
Zimą też cię będę kochał
Ogrzeję cię płomieniem miłości
I osłonię przed
zamiecią słów
Moja Mała
05.05.2016
Dla
Julii
w chryzantemy wpięłam Twoje
słowa
wszystkie wiersze, których już nie powiesz
to ta
niema, niema nasza rozmowa
to te wianki składane na grobach
jeszcze w snach kładę Ci cukierek
na kolorowych
małych poduszkach
wiatr porwał z niego papierek
w nim
dwa nasze serduszka
ta śmierć uczuć nie zmieni
nie
zmniejszy miłości, ni rozpaczy
każda z nich skrzy się i
mieni
i tylko nikły cień nasz czas znaczy
4.10.2022
obraz Julii Wiesław Fałkowski
Nie zmieniam
nie zmieniam opon
letnich na zimowe
kiedy trzeba
choć wiem, że wielu
sięga po koła nowe
bo śnieg to trudna gleba
jestem
staromodna w każdym calu
nie tchórzę przed żadnym wzgórzem
bawię się życiem jak na balu i burzę
wisi mi
twoja brudna opinia
wrzucam ją do Frani
na swoje
szczęście odchodzę kiedy trzeba
pewnie na czas odejdę też
do nieba
A jak umarł pan
bogaty
A jak umarł pan bogaty
To mu nieśli
wieńce, kwiaty
Złotą mszę mu celebrowali
Płonne mowy
wygłaszali
A jak umarł biedak z głodu
Nie ruszyło
to narodu
Rodzinę złupił miejscowy ksiądz
Na świętą
mszę kredyt musieli wziąć
31, styczeń 2016