być
uśmierconym
to być niesłuchanym,
nieobecnym
zepchniętym
przez widmo życia poza jego krąg
przekreślonym ostatnim
ruchem ręki
by być już tylko...
zegarem
co zatrzymał się z ostatnim oddechem
dłutem rozbijającym
skorupę prawdy
buteleczką tanich perfum z których unosi
się
lekko dymna słodycz
nadgryzionym jabłkiem w koszu jesieni
tchnieniem
ostatniego słowa zawieszonym
pomiędzy pustką nieba i
ziemi
ślimakiem zwiniętym
pełzającym ostatnie figury
życia
ptakiem co chciał
frunąć wysoko nad
lecz spadł i zginął bez żalu wpół
drogi
aniołem upadłym na ołtarzu świętych
w końcu
pyłem osiadłym na twoich ustach
ze smakiem goryczy rozłąki,
który zmywa deszcz łez
z
tęsknotą skrywaną w duszy...
patrzysz
na jego fotografię spaloną w słońcu
bierzesz do ręki nie
doczytaną książkę
odłożoną na stos książek
i
zamykasz jego „niepotrzebne” w pudełku pamięci
… ku pamięci ks. Jana Twardowskiego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz