trzeba
wziąć na siebie cały ciężar świata
i
uczynić go lekkim, znośnym.
Zarzucić
go sobie na ramiona
tak
jak plecak i ruszyć w drogę.
Adam
Zagajewski
Czyż wolno człowiekowi skarżyć się na losy swoje?
niedoli te skargi nie pomogą
trzeba wziąć na siebie cały ciężar życia
wrzucić go na plecy jak bagaż podróżny i iść jego drogą
by, podziwiać uroki natury jak turysta
by, ulżyć sobie nieco – najlepiej, gdy świat się zazieleni
a wokół pachnie majem
wtedy drzewa i kwiaty emitują czyste powietrze
i nocą księżyc wskazuje drogę po której będziemy iść
niedoli te skargi nie pomogą
trzeba wziąć na siebie cały ciężar życia
wrzucić go na plecy jak bagaż podróżny i iść jego drogą
by, podziwiać uroki natury jak turysta
by, ulżyć sobie nieco – najlepiej, gdy świat się zazieleni
a wokół pachnie majem
wtedy drzewa i kwiaty emitują czyste powietrze
i nocą księżyc wskazuje drogę po której będziemy iść
a
co z cierpieniem? co z okrucieństwem? co z brzydotą?
zawsze
będę wchłaniać kubkami smaków gorycz i rozpacz
starej kobiety złamanej życiem z twarzą porysowaną
jego pazurem,tę którą spotykam niemal co dzień na ulicy
ją też mam podziwiać?
i tę pochyloną nad grobem, zrytą do cna bólem ziemi
starej kobiety złamanej życiem z twarzą porysowaną
jego pazurem,tę którą spotykam niemal co dzień na ulicy
ją też mam podziwiać?
i tę pochyloną nad grobem, zrytą do cna bólem ziemi
tę
co bandyta zasztyletował jej jedynego syna
gdy
wracał do domu nocą?
mam
konfabulować?
przecież
uniesienie to stan wyobraźni, które
pojawia się chwilami, gdy coś nas fascynuje
improwizacja mała czy wielka to nic innego jak
melorecytacja wyciskająca łzy
to czysta kartka, na której popełniasz dzieło sztuki
przy którym zadrży nawet serce kata
czy też chwila ekstazy, gdy uciekając przed smutkiem
zaczynamy czytać ulubiony wiersz
najczęściej wtedy coś nam przerywa
a to zadzwoni telefon, a w słuchawce głos
pojawia się chwilami, gdy coś nas fascynuje
improwizacja mała czy wielka to nic innego jak
melorecytacja wyciskająca łzy
to czysta kartka, na której popełniasz dzieło sztuki
przy którym zadrży nawet serce kata
czy też chwila ekstazy, gdy uciekając przed smutkiem
zaczynamy czytać ulubiony wiersz
najczęściej wtedy coś nam przerywa
a to zadzwoni telefon, a w słuchawce głos
proponuje
nam zestaw emaliowanych garnków
a my przez zaciśnięte zęby – mówimy - nie, dziękuję
a to bezdomny, który zapuka do drzwi
a my przez zaciśnięte zęby – mówimy - nie, dziękuję
a to bezdomny, który zapuka do drzwi
dopada
nas szarość i monotonia
dopełnia ją żałoba
spadamy w ciemny dół
dopełnia ją żałoba
spadamy w ciemny dół
i
nawet najpiękniejsza muzyka przestworzy
nie jest w stanie wyrwać nas z tej apatii
nasza dusza zaczyna chorować po czym
z nadejściem wiosny ożywia się jak cała przyroda
jak błękit morskich fal, gdy pokryte białymi bałwanami
uderzają o brzeg plaży mokre ze szczęścia
a szum ich daje przepiękny koncert
więc może nasze życie ma swój cykl?
i wszystkie stany ducha mieszają się w nim
i nachodzą na siebie nawzajem jak te fale morza
tylko my nie wiemy tego... ?
nie jest w stanie wyrwać nas z tej apatii
nasza dusza zaczyna chorować po czym
z nadejściem wiosny ożywia się jak cała przyroda
jak błękit morskich fal, gdy pokryte białymi bałwanami
uderzają o brzeg plaży mokre ze szczęścia
a szum ich daje przepiękny koncert
więc może nasze życie ma swój cykl?
i wszystkie stany ducha mieszają się w nim
i nachodzą na siebie nawzajem jak te fale morza
tylko my nie wiemy tego... ?
Warszawa, 2015