czwartek, 15 grudnia 2016

Przyjaciel


*W hołdzie przyjaźni 


Kiedy w życiu jest ci bardzo źle
kiedy cały świat na głowę się wali
kiedy wokół taki smutek
że milknie nawet ptak
- wtedy on się zjawi...
by otrzeć każdą twoją łzę
by wysłuchać twoich trosk
by przytulić do serca
i ogrzać ciepłem swym

- przyjaciel to wielki skarb...

w każdej stronie, gdzie ja będę, tam i ty będziesz
w mej pamięci, do ostatnich życia chwil
bo prawdziwej przyjaźni nic nie zburzy
ani zamieć, ani wichrów śnieżnych bór
ani lodowatych deszczów pęd
ani nawet bliska śmierć...

Sława Kornacka
15.12.2016


sobota, 10 grudnia 2016

Choinka z zapachem świąt i lasu


Dawno, dawno temu w niewielkiej wiosce urodziła się dziewczynka nadano jej imię Marzenka. A była to noc niezwykła, noc wigilijna Bożego Narodzenia. Ale radość z narodzin nie trwała długo, już po kilku godzinach dziecko zaczęło słabnąć, wydawało się, że aniołowie chcą zabrać ją do nieba. Co koń wyskoczył ojciec wiózł dziecko do chrztu. A gdy ksiądz kładł sakrament, mała głośno zapłakała - to dobry znak będzie żyła - oznajmił kapłan. I tak się stało. 
 
Mijały lata... Marzenka była nad wyraz rezolutna. Pewnie dlatego gro czynności jej wyznaczano, tak rodzice jak i nauczyciele. Czasami myślała sobie, że to niesprawiedliwe, że tak wiele obowiązków na nią spada, gdy jej młodsza siostra spędzała czas beztrosko na zabawach i mogła swobodnie czytać książki, to ona musiała uciekać się do fortelu, gdy chciała kolejną książkę przeczytać. Tego najbardziej zazdrościła siostrze, bo książki zawierały tyle pięknych historii. Poruszały jej wyobraźnię, historie smutne – wyciskały łzy z oczu. Ale, nie czuła się pokrzywdzona, bo odzywał się w niej anielski głos: - u nas w niebie każdy ma coś do roboty i nie jest smutny z tego powodu więc ty na ziemi masz tak jak w niebie – pracuj tak jak my dla szczęścia innych a wtedy ty sama będziesz też szczęśliwa. Ten głos anioła dodawał jej otuchy i rodził trwały optymizm. 
 
Ale najwięcej radości odnajdywała w naturze. Zachwycały ją chmury na niebie, uspakajał szum drzew, a zielona trawa była dla niej dywanem na którym lubiła kłaść się, by z tej pozycji lepiej widzieć błękitne niebo. I nauczyła się czytać z obrazów natury. I czuła, że czyta piękne opowiadania i słucha najpiękniejszych historii. Rozmawiała z ptakami i małymi robaczkami. Ona jedna i wokół cały świat, taki duży i taki barwny, nastrojowy i sentymentalny. Urzekały ją białe zawilce w lesie, żółte kaczeńce nad brzegiem stawu, uwrażliwiały śpiewające w górze ptaki, zaspakajały głód owoce jagód i pachnące poziomki w lesie, intrygowały dzikie zwierzęta. Urzekała ją kosmiczna przestrzeń wokół, blask światła i piękno krajobrazu. Odcisnęły na zawsze w niej swój ślad, czuła się dzieckiem natury... czasami zagubionym, czasami szczęśliwym. 
 
Święta Bożego Narodzenia w jej domu to był czas szczególny. Przygotowywano się do nich na wiele tygodni wcześniej. Izby były sprzątane, myto okna i pastowano podłogi, w oknie wieszano białe śnieżne firanki. Z każdego kąta biło czystością. Nad kuchnią wisiały suszone pęta grzybów i owoców wigilijnych. W wędzarni wędzono przebogate mięsiwa, sporządzano pasztety i kiełbasy. Z wielką wprawą wykonywał to miejscowy rzeźnik. Dziewczynki razem z mamą przygotowywały ciasta do wypieku, co zajmowało zwykle cały dzień. Pierniczki królewskie wypiekano kilka dni wcześniej, gdy nabrały właściwej struktury odciskano w formach, zdobiono i pieczono. Lubiła to niezwykle, bo pachnące goździkami i cynamonem ciasta, cudnie wypełniały dom smakiem i aromatem. Do wigilii mama przygotowywała śledzie w śmietanie, sprawiała karpia, gotowała kompot z suszonych owoców. Z kredensu wyjmowała porcelanową zastawę. Cały dom pachniał świętami, a spiżarnia wypełniała się po brzegi smakołykami. Ale dla niej najważniejszą była chwila, gdy w dniu wigilijnym na kilka godzin przed kolacją ojciec przynosił do domu drzewko choinkowe. Stawiał je na honorowym miejscu w pokoju i razem wieszali bombki, kolorowe łańcuchy, lśniące papierkami cukierki, pierniczki i specjalne na tę okazję czerwone jabłuszka. Zapach świerku i odświętnie przystrajane drzewko tworzyły niepowtarzalny klimat, każdych Świąt Bożego Narodzenia. Choinka, tak pięknie przyozdobiona była arcydziełem, gdy wieczorem zapalały się na niej kolorowe lampki – dopełniały dekoracji i wigilijny wieczór nabierał magicznego wymiaru. 
 
Dzień wigilijny był dniem postnym, ale to sprawiało, że kolacja wigilijna była wyczekiwana, a obfitością przystawek wynagradzała całodzienny głód. Wigilia była bardzo uroczysta, stół przykryty białym obrusem, pachnące sianko pod nim i mały świecznik dopełniały dekoracji stołu. Na pięknie zdobionym talerzu leżał opłatek, a jedno wolne nakrycie czekało na kogoś... I już tylko wyglądali gwiazdki na niebie, gdy ta zaświeciła – całą rodziną zasiadali do stołu. 

Kolacja zaczynała się od życzeń i dzielenia się opłatkiem. Wtedy, trzeba było sobie coś pomyśleć, by życzenie spełniło się w roku, bo wigilijny wieczór ma szczególną moc przyciągania pozytywnych energii... Marzenka zawsze prosiła o zdrowie dla bliskich, dla znajomych, i dla zwierząt, które zawsze były obecne w jej otoczeniu. Wierzyła głęboko, że w tę noc zwierzęta o północy mówią ludzkim głosem. 
 
Listów do Mikołaja Marzenka raczej nie pisała, bo ten zostawiał na drzewku kolorowe cukierki, pierniczki, przaśne czerwone jabłuszka. A ona rano szeptała ojcu na ucho, by zerwał jej cukierka z choinki. I to była ta chwila, gdy czuła dobroć św. Mikołaja. Raz był bardziej hojny, bo zostawił w prezencie dla niej i dla siostry piękne czapki i dużo kolorowych cukierków. Czuła się wtedy wyróżniona, ale bardzo się smuciła, że przespała ten moment, gdy Święty Mikołaj zawitał do jej domu. I myślała o tych saniach i rumakach, o jego czerwonym ubiorze, białej brodzie, o dzwoneczkach. Jakie to piękne musiało być.
Święta Bożego Narodzenia a właściwie Wigilia znaczyły jej czas życia, bo to były też jej urodziny. W każdą Wigilię była o rok starsza. I kiedy miała lat osiem, nagle w domu zabrakło choinkowego drzewka. Usłyszała, że choinki w tym roku nie będzie. Nie wiedziała dlaczego, ale zrozumiała, że święta bez choinki będą bardzo smutne. I postanowiła temu zaradzić. Ale skąd wziąć choinkę na dzień przed wigilią? Chyba tylko z lasu, bo nic innego nie przychodziło jej do głowy.  Naradziła się z kolegami i w czwórkę wybrali się do lasu. Minęli las pierwszy, ten który znała na co dzień; tu choinki nie rosły. Poszli do lasu, do którego jej samej nie można było wchodzić. To był las groźny, wielki, pełen dzikiej zwierzyny. Ale to przez ten las można było przejść do mniejszego lasu w którym rosły choinki. Skąd to wiedzieli? Tak układały się w ich głowach miejscowe plany i drogi. 
 
Kiedy weszli do lasu, jakoś szybko pociemniało i zrobiło się strasznie. Szli i szli nogi już bardzo bolały, ale ani przez chwilę się nie bali i nie zwątpili w siebie. Lecz nagle poczuli duże zmęczenie, a w oddali zapaliły się dwa światełka, ale nie takie zwykłe światełka - to świeciły oczy wilka. W tym samym momencie Marzenka usłyszała znany jej głos anioła .... Nie bój się Marzenko, oczy wilka będą dla was drogowskazem. Wilki wzięły was w opiekę i poprowadzą do choinkowych drzewek. 
 
Jej koledzy, byli przerażeni, ale wtedy opowiedziała im historię zasłyszaną od babci, że kiedy dzieci pobłądzą w lesie - dobre duchy roztaczają nad nimi opiekę ... i że te oczy wilka wyprowadzą ich z tego lasu, ale muszą zachowywać się bardzo cicho i iść za nimi bez trwogi... chłopcy jej zaufali - szli spokojnie -. świecące oczy wilka to znikały, to znów się zapalały gdzieś w oddali - a oni za nimi grzecznie podążali... Nagle stanęli przed wielką polaną, las się skończył i pojawiły się zabudowania...za tą wsią był las choinkowy, wystarczyło tylko przejść przez wieś na drugą stronę drogi. Bez trudu pokonali to przejście i weszli do choinkowego lasu. Było ciemno lecz ich oczy na widok choinek zaświeciły się prawie jak te wilcze. Jej koledzy zaczęli ścinać drzewka i każde z nich wzięło jedno drzewko. Gdy wracali starali się zachowywać bardzo cicho, bo nieopodal mieszkał leśniczy. Dzieci wiedziały, że spotkanie z nim nie należałoby do tych przyjemnych. 
 
Wtem psy zaczęły ujadać a miejscowe dzieci wołały, że pewnie ktoś ścina choinki i trzeba powiedzieć o tym panu gajowemu....Cóż było robić w takiej chwili? Co sił w nogach biegli do wielkiego lasu z którego szczęśliwie wyszli lecz wiedzieli, że nocą nie powinni wchodzić zbyt daleko więc skryli się za pierwszymi drzewami. Odczekali czas jakiś, gdy we wsi zrobiło się cicho i psy się uspokoiły. Idąc skrajem lasu minęli wieś i wyszli na szosę – bo teraz do domu będą wracać dłuższą, ale bezpieczniejszą drogą. Co i raz na drodze pojawiały się światła samochodów, wtedy dzieci skakały do rowu wypełnionego po brzegi śniegiem, kryjąc się za drzewami. Chronili swoje choinkowe drzewka jak największego skarbu. 
 
I tak przeszli pięć a może osiem kilometrów.... mróz i śnieg pod nogami dawał się we znaki, byli bardzo zmęczeni i zaśnieżeni. Jeden z chłopców zaczął płakać. Pocieszyli go, bo właśnie stanęli przed boczną drogą i mieli do pokonania jeszcze tylko jedno trudne zadanie. Musieli obejść zagrodę wiejską położoną w niewielkim zagajniku, bo hodowano tam niebezpieczne psy, które wybiegały na drogę całą watahą i atakowały ludzi. Dzieci orientowały się, że muszą wejść znów do lasu i iść bardzo cicho, by psy ich nie dosięgły. I wtem rozległy się dzwoneczki, zaiskrzyło śniegiem a obok nich zatrzymały się sanie - to był Święty Mikołaj. Pogroził im palcem mówiąc: - Podejdźcie tutaj nicponie. Wystarczy tej podróży, bo ciemność was znuży... Wskakujcie na sanie, zawiozę was do domu, bo za chwilę wybije północ, rodzice bardzo martwią się o was... Na prezent mam dla was rózgi za to, że ścięliście zakazany owoc – choinki są pod ochroną, ale wyjątkowo nie złoję wam skóry, bo przyświecały wam dobre intencje... 
 
Sanie jechały szybko, po drodze mijali pola i lasy, do ich domów było jeszcze kilka kilometrów. Gdy dojeżdżali do znanej im rzeczki, święty Mikołaj zatrzymał sanie, potem opróżnił swój worek, w którym były choinkowe ozdoby, i anielskie włosy, i pierniczki, i kolorowe cukierki - i podarował je dzieciom: - wyskakujcie teraz brzdące, bo na mostku nasłuchują waszych głosów wasze mamy... Po czym sanie ze Świętym Mikołajem ruszyły przez zaśnieżone pola. Zdążyli pomachać na pożegnanie, wołając - dziękujemy Święty Mikołaju... 
 
W oddali pojawiły się migocące światła domów... na mostku stały zapłakane mamy... gdy usłyszały ich głosy, gdy zobaczyły choinki - zamarły z wrażenia... ale widać jak bardzo się ucieszyły, nie krzyczały, tylko przytuliły swoje dzieci... 
 
Marzenka spała tej nocy długo, gdy się zbudziła w pokoju stała pięknie przyozdobiona choinka - srebrnymi włosami i gwiazdkami od samego Świętego Mikołaja; wyglądała naprawdę pięknie. Nawet zwierzęta przyszły pod okno, by ją podziwiać!... Ona i jej siostry pomagały mamie ustawiać na stole naczynia, gdy z nieba anioł cichutko, na paluszkach wślizgnął się do domu i położył pod choinką prezenty... I było jak zawsze, ale jeszcze piękniej... drzewko choinkowe pachniało, a uszczęśliwione dzieci z rodzicami radośnie śpiewały kolędy i tańczyły wokół drzewka... i wołały - „Jaka piękna!”- i „kto ją nam przyniósł?” - pytali rodzice i uśmiechali się do siebie ... i anioł uśmiechnął się przez okno do Marzenki - był szczęśliwy - bo przecież to on pośpieszył na pomoc do Świętego Mikołaja... a już za kilka godzin całą rodziną pospieszą na pasterkę, by powitać Jezusa, który narodził się tej nocy w żłobku w stajence... I anioł też tam będzie!






piątek, 9 grudnia 2016

Krótka opowieść...




Mija dzień za dniem
                a jakby całe lata
ja za nim tęsknię...
                 A on każdej już nocy
                          z inną cały czas dzieli...


A gdy chciała już odejść, rzekł do niej:

Choćbym miał inną -
             w nocy u swego boku -
choćby uległa
                     serce swe tylko tobie
                                   oddałem... Zaufaj mi!

Gdy to przeczytała - zemdlona upadła, a gdy ocknęła się – odpisała mu:

Ufam nie ufam
           lecz wciąż cię bardzo kocham
lecz coraz mniej...
                 wierzę w prawdziwą miłość
                               nie chcę o niej nawet śnić!


Sława Kornacka
9.12.2016

la bellezza dell'amore



Miłość to prawdziwa uczucia królowa
promienieje nocą przy świetle księżyca
dla jej uroków brakuje mi słowa
ona wciąż jeszcze i wciąż mnie zachwyca

W zieleni traw, wśród żółtych kłosów
czy to jesień, czy środek lata
w rzece ust, w potoku włosów
jakże się to pięknie ze sobą przeplata

Maluję nią usta, ona się w nich zanurza
gorących pocałunków wciąż łaknie
woła we śnie i drży jak samotna róża
gdy na nią deszcz wieczorny spadnie

Sława Kornacka
9.12.2016





Pragnienie


Kochanie, mów do mnie więcej
lej na me serce miód
z troską Adonisa

Śpiewaj z wiatrem pieśni
moje usta spragnione muzyki
jak owoców czereśni

Ktoś zabawił się moim sercem
oblał piersi nektarem
poruszył wszystkie zmysły

Uczyń ze mną to samo
nie dla żartów lecz z potrzeby miłości
dla niej roztrzaskam duszę

 Sława Kornacka
9.12.2016


Piotr Jakubczyk

piątek, 2 grudnia 2016

Dotyk ciemności

Jak to sobie przetłumaczyć, jak uporządkować
wzajemnie niechciane, targane burzą zmysłów
pośród losu zdarzeń. Skąd czerpać źródlaną wodę,
by użyźnić glebę i odwrócić los spalonej
ziemi? Na Boga liczyć? Czy na siebie?
Niewykonalne jedno i drugie, gdy fortuna rozwidla
drogi życia i kieruje w ciemność. Światło
jedyną nadzieją. Ale przyszłość nie chce
odkryć twarzy... w posępnych korytarzach
mijają się cienie, krzyk płynie z żyłach
milczy krew... 


Sława Kornacka
2.12.2016

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Na drogę




Zabiorę błękit nieba bez żalu pójdę bezdrożami
boso po myślach ziemi, zieloną bujną trawą
czując krople porannej rosy pod stopami
marzyć będę też o wietrze na moją twarz nagą

Już nic nie powiem, nie będę narzekać na swą dolę 
nieobjęta miłość niech zawładnie mą duszą
ucieknę daleko, oddam się w cygańskie swawole
ich śpiewy uszczęśliwią mnie i serce me poruszą 


Sława Korn-Acka  
8.08.2016

niedziela, 7 sierpnia 2016

Smutek

 
"Wejdź, gdzie mnie otworzyłeś!
Tam, gdzie jeszcze jestem zamknięty, otwórz mnie!".
Św. Augustyn SZEPTEM OD I DO NIEBA 
 
 
otworzyłeś mnie na miłość
tak cicho jakbyś odmawiał pacierz
zagłębiałeś się we mnie jak w płatki kwiatów
przykrywałeś szeptem nagą
mieliśmy swój raj, i węża na jabłoni
myślałam zawsze tak będzie
odchodząc zerwałeś ze mnie słońce
zostawiłeś w środku burzy
zziębniętą
szukałam twych słów, ciepłych
niewypowiedzianych
sparowanych oddechem... ostatnim
 
(2016)
Gloria S. Korn-Acka


"Dlatego wrócę i zabiorę swoje zboże w odpowiedniej chwili i swój moszcz we właściwej porze, odejmę moją wełnę i len, co miały okryć jej nagość." Stary testament, Księga Ozeasza





    




piątek, 5 sierpnia 2016

We dwoje




Świat skąpany we śnie, jak ty w uczuciu do mnie
w nocnej rosie zatopione staje się czyste, niewinne
magnoliowy zapach doznań zaczyna się
na rośnej trawie
gdy kładziemy się, by oddać się grzesznej zabawie


Wokół nas sypie na ziemię majem
tulimy się w czas miłości
zatraceni na wiele sposobów odkrywamy siebie dla siebie
zegary pogubiły swój rytm odliczając spóźnione
godziny, minuty, sekundy

Liczymy więc tylko na siebie
zmysły i słowa wzajemnie się przeplatają
budząc uśpione pragnienie rozkoszy
bicie twojego serca jest sensem mojego
i tyle wystarczy, by być szczęśliwym jeszcze

Sława Korn-Acka
2016

środa, 3 sierpnia 2016

Ciemna strona człowieka



widziałam ruiny Warszawy
gdzie rannych dobijano kulą w serce
i chłopca, który szedł z twarzą zapłakaną
przez Most Poniatowskiego nad Wisłą

widziałam stan wojenny w Polsce
czołgi i żołnierzy na ulicach miasta
i matki z kubkiem gorącej kawy dla nich

widziałam bezdomnych
nocą taplających się w fontannie jak psy
jak mewy i gołębie o świcie

widziałam rozsypane życie
i kobietę z dzieckiem na rękach
żebrzącą o kawałek chleba dla dziecię

widziałam przedwcześnie umarłych
statystyki chorych i ceny usług lekarskich
za jedno uratowane życie

widziałam wschodzące słońce nad morzem
i złotą plażę nad nim
nie stać mnie na nią

widziałam ciemną stronę mocy
i ciemną stronę życia i człowieka
skaczącego prosto w przepaść

widziałam mydło z ludzi ze swastyką Hitlera
produkowane w fabrykach Oświęcimia
miejsca w których dymiły ich ciała

"widziałam umarłych poetów
biegnących z bykami” ulicą Wiejską pod Sejm
i białe prześcieradło zbrukane krwią człowieka 
 
pytałam Boga
czy w sercu ma Boga
żeby tak doświadczać mnie
i zagryzałam złość chlebem bez wódki





Sława Korn-Acka
3.08. 2016

Sen o Filonie



gdy obudził mnie zły sen o Filonie
niebo było zasnute ciemnymi chmurami
w powietrzu wisiał deszcz
a we mnie
smutek 

w oddali krzyk ptaków mącił muzykę ciszy
łzy zalewały szczęście duszy
widokiem kwiatów akacji syciłam oczy
by pocieszyć zaniepokojone serce

lecz myśl wybiegła dalej i dalej
i wydłużała cień beznadziei
i szczęście wydawało się tak dalekie
gdzieś na końcu nieznanej drogi



Gloria Sława Korn-Acka
3.08.2016

niedziela, 31 lipca 2016

Brzoza

Brzozo, brzozo dwieście lat szumiałaś,
I nastał czas, gdy się postarzałaś.
Brzozo, taką widzę cię po raz pierwszy
Zasuszone gałęzie jak kosmki siwej brody.
Szumią żółte liście w trwodze,
A ty, jak staruszka stoisz przy drodze.
Stoisz jak ciamajda na skrzyżowaniu ruskim,
Wokół rosną córki - brzózki.
Zarzuć zielony szal na ramiona,
Dziewczęta oddaliły się - jesteś porzucona.
Pobiegły we wszystkich kierunkach, maszerując w rzędach,
Prowadzą o tobie rozmowy z wiatrami.

Brzozo, brzozo, starzejesz się tęsknie,
Lecz ja nie opuszczę i takiej ciebie.
Na wiosnę jak zawsze, do ciebie podążę-
Tak jak wiosenną porą wraca bocian,
Z myślą o dzieciach gniazdo naprawia
Brzozo, brzozo wiecznie kochana.


tłum. z rosyjskiego Sława Korn-Acka
31.07.2016 

Георгий Мовсесян

Берëза

Берëза, берëза лет двести шумела,
А время настало, и ты постарела.
Берëза, такой тебя вижу впервые
Засохшие ветви, как космы седые.
Шуршат пожелтевшие листья в тревоге,
И ты, как старушка, стоишь у дороги.
Стоишь ты сутуло на перекрестке,
Кругом поднимаются дочки- берëзки.
Набросив на плечи зеленые шали,
Девчушки расходятся в дальние дали.
Бегут врассыпную, шагают рядами,
Ведут о тебе разговоры с ветрами.
Берëза, берëза, стареешь, тоскуя.
Ноя не покину тебя и такую.
Весной, как и прежде, к тебе устремляюсь-
Так вешней порой возвращается аист,
Заботясь о детях, гнездо обновляя
Берëза, берëза, навеки родная

перевод с белорусского Яков Хелемский

Georgij Mowsiesjan

sobota, 30 lipca 2016

Zatęskniłam


Zatęskniłam za miłością
Przeglądając się
W lustrze nocy
Jak w zwierciadle orkiestry
Świątecznej pomocy
Łączącej ludzi dobrego serca


Pływający księżyc z nieba świeci
Malując na szybach
Bursztynowym światłem
Sakralny witraż
Pachnący wonną rosą
Polnych niezapominajek

By stworzyć ciepły kąt
Dla myśli strudzonych
By pozwolić im
Odpoczywać w ciszy
By pośród szumu gwiazd tęskniących
Tworzyć szczęście
Spływające łzami po policzku nocy


Sława Kor-Nacka
18.03.2016 
 
 
 

Miniatura poetycka


 
 
Zegar jest napastnikiem
bije czas
po każdej godzinie

 
Kwiaty w wazonie
to ofiara
złożona w imię miłości
 
 
Jabłonie kwitnące wokół
białymi kwiatami
to radosny znak wiosny 
 
 
Kisiel o smaku owocowym
z witaminą C
to mistrza czarna magia 
 
 
Woda w wannie pieści
gołe ciało
i obmywa grzeszne myśli 
 
 
Płyn do higieny intymnej
rodzi bez bólu
bursztynowe skojarzenia
 
 
Mężczyzny koszula z guzikiem
rozpiętym na centymetr
wodzi wzrok na pokuszenie 
 
 
Obejmij rękami pień drzewa
popatrz w górę
podaruje koronę królewską
 
 
Rozerwij i zrzuć sukienkę idąc
pieszo ulicą
wlepią ci nie mandat lecz oczy 
 
 
Nie rób z cyganem interesów
bo ocygani zawsze
nawet bezinteresownie 
 
 
On Ją namiętnie pieścił i całował
Ona w szale zazdrości
Ją namiętnie spoliczkowała 
 
 
Piękna seksowna różowa sukienka
cała w morzu falbanek
uwodzi, kołysze biodrami panienka
 
 
 
Nie każda fryzura na głowie
jest warta
mistrzowskiego grzebienia 
 
 
 
Głosem melodii rzewnie płakały
struny mandoliny, gdy
mandolinistka piórem je szarpała 
 
 
 
Weź rajskie jabłko w usta
i poczuj smak
pierworodnego grzechu 
 
 
Na Niej czerwona mini sukienka
gołe ramiona i plecy
W Niej śmieją się błękitne oczy
 
 
Zajadali pełną buzią
kwaśne wiśnie
scałowując słodko usta 
 
 
 
W płonnych listach o egzotycznych
podróżach z pasją
gościł smutek i tęsknota serca 
 
 
 
Tęsknota za kochaniem
żyje wiecznie
młodym duchem
 
Sława Gloria Kornacka  
 
 
Google - miniatura poetycka - obrazki
 
 

czwartek, 28 lipca 2016

Przyszła miłość





autor Leonid Afremov


jej gniazdkiem serce moje
w nim się miłość zagnieździła
wypłakuje oczy swoje
że, w chruśniaku namiętności pobłądziła
bo, kochanek ma serce ze stali

rozpalił jej zmysły, rozbudził dotykiem ust
wypieścił i pozostawił na życia fali
samotną nieutuloną, bo zmienił mu się gust
jej czułością rozpustnik się zabawił
i do żywego, do cna ją zranił

w aortach wiatr bluzga i szaleje
krew się burzy
miłość mdleje
memu zdrowiu to nie służy

więc przetarła miłość zapłakane oczy
podniosła do góry splecione ręce
jakby chciała uwierzyć, że to był sen letniej nocy
jakby chciała dotknąć pełni księżyca w udręce
by zbudzić się z tego koszmaru i jak on żyć pełnią

uwierzyć w sens życia jako chwilowej przystani
pokochać głęboko ją
tak, by nikt już jej nie zranił
wyczulić na przyszłość swe sowie oko



Sława Korn-Acka
29.07.2016






Ostatni kielich wina



rozpięta na krzyżu, dobita słowami
sycona kłamstwem jak świętą hostią
zagryzam do krwi oszustwo
z miłości resztkami
i winem popijam
by z ostatnim kielichem w nietrzeźwości upaść
by znieczulić chwilę, która rani
nie licząc się z moim nieszczęściem
a muszę jeszcze odnaleźć radość w sobie
by pomóc innym dźwigać ciężar świata
i nie mając tej wiary
przekonać ich do wiary
że miłość jest szczęściem

bo tak ma myśleć kobieta 



27.07.2016

środa, 27 lipca 2016

Cienie kłamstwa




Już nie wierzę w twoje słowa
już nie wierzę w twe szczebioty 
pusta jest twoja mowa
i słuchać cię nie mam ochoty

wielka miłość nie istnieje
tak jak nie istnieją cuda
moje serce gniewem płonie
wokół fałsz i obłuda

piję do dna kielich rozpaczy
wylewam za kołnierz
wszystkie swoje żale
i zgrzytam po szkle w szale

idę bez celu nie pilnując drogi
świat bez miłości jest ubogi
jakieś dziecko zadaje mi pytanie
co to jest miłość? co to jest kochanie?

nie wiem... była złudą...


26.07.2016 popr.13.01.2017

Sława Korn-Acka

wtorek, 26 lipca 2016

Natura się nie poddaje




inspiracja balladą samotnej onanistki Anne Sexton
w tłumaczeniu Ryszarda Mierzejewskiego


Umarł król niech żyje król
nie ma ciebie, nie ma nas
to co było, co się zdarzyło było piękne
lato było w pełni a księżyc słał swój blask
i kładł się obok nas
moja i twoja namiętność płynęła ze wspólnego źródła
dziś gdy nie ma cię pustka wypełnia się pamięcią
w nocy samotna
oddaję swe ciało na ołtarzu diabelskim
i „poślubiam” z baldachimem łoże
wrażenia kształtuję ręką
palce w zastępstwie
jestem 2w1 ja i on, ja i my
wirtuozeria wyobraźni
uruchamia naszą grę na jedwabnym prześcieradle
pościel delikatnością muska wabiąc do raju
kładziemy się razem do snu
choć spać chodzimy osobno
mając wystarczająco siebie
tulimy głowę do głowy
zatapiamy w sobie usta
czując rozkosz swojego ciała
tam gdzie ty byłeś wypełniam się sama
rozbieram cię w myślach
kładę na morskiej fali twe ciało
rażona jak burzy piorunem 
układam się przy nim i na nim
samotność o nic nie prosi niczego nie obiecuje
ten romans trwa bez twojej wiedzy i wiary
rozścielam łoże wyobraźni
sięgam tam gdzie twój wzrok nie sięga
nie będąc od nikogo zależna
oddaję swe ciało na ołtarzu diabelskim
gdzie przychodzi czarnooka pani
by dać rozgrzeszenie jak dają szatani
szalonym popędom kształtującym
byt istnienia samotnych dni i nocy
by iść w przyszłość przeznaczenia
po drodze podeptanej miłości
gdy wyznałeś mi, że jesteś żonaty
w nocy samotna
oddaję swe ciało na ołtarzu diabelskim
i „poślubiam” z baldachimem łoże
tam gdzie ty razem z nią
rozpinam swą duszę wtedy gdy muszę
tak jak ty rozpinasz jej bluzki
rozpinam swe zmysły nie pytając o zgodę
gdy ty „zdejmujesz buty i gasisz światło”
by wejść w posiadanie nocy
jej oczy pełne kłamstw
gdy dwie istoty oszukują siebie nawzajem
by nasycić się pokarmem
w przeświadczeniu o wyższości bytu
nad uczuciem
w nocy samotna
oddaję swe ciało na ołtarzu diabelskim
i „poślubiam” z baldachimem łoże 
cudzołożąc w wyobraźni 

Sława Korn-Acka 
26.07.2016






poniedziałek, 25 lipca 2016

Przytul mnie do siebie tak blisko




przytul mnie do siebie słowami tak blisko
tak bym poczuła jak twoje serce bije
unieś mnie, unieś mnie go góry myślą
tak bym dosięgła ust twoich jak nieba
i zatonęła poza wymiarem czasu
gdzie nie spadają kartki kalendarza
co się codziennie zdarza
i każda chwila każdy dzień
musi nam wystarczyć za minione lata
nie trać jej
nie bądź już zły, że gram
i w życie z sobą przegrywam
czy trzeba nam ciał, gdy mamy serca?
czy potrzebny nam żar, gdy grzeją nas słowa?
odchodzisz i wracasz
i znów odpływasz ku innym biegunom
gdy kierunek wiatrów się zmienia
bukiet czerwonych maków
rysujesz na mej dłoni
gdy moja skroń jest przy twojej skroni
każda chwila każdy dzień
wypełnia się nami
choć jeszcze tego nie wiesz
przytłoczony ciszy akcentami
i bujną wyobraźnią
która prowadzi czasem w ciemne zaułki
nad którymi wiszą ciężkie chmury
i przegląda historię duszy



Sława Korn-Acka
24.07.2016


sobota, 23 lipca 2016

Jeszcze mi mało tego lata


Jeszcze mi tego lata ciągle jest za mało
za mało deszczu na zboża napadało
za mało słońca
za mało kwiatów
za mało fioletowych krów
rosy
marzeń
ciepłych słów
za mało w plecaku chleba i wina
za cicho przy drodze płakała dziewczyna
za mało szeptów snów nie z tego świata
ach jakże mało było tego lata

Jeszcze mi tego lata wciąż za mało
jeszcze by mi się więcej jego chciało
jeszcze nie przekwitły w duszy wszystkie bzy
jeszcze nie spłynęły z serca wszystkie łzy
jeszcze nie straciła ważności karta pamięci
z zakodowanym „ty”
jeszcze świt wciąż budzi noc
i nadzieja zapala się światłem na przyszłość

Jeszcze mi tego lata ciągle jest za mało
jeszcze by się tego lata chciało
jeszcze nie przybladły wszystkie sny
jeszcze nie zrozumiał nocy świt
jeszcze nie znalazła kochanka leśna sowa
nikt jej nie okłamał nie dotrzymał słowa
nie naprawiona w dachu stara łata
ach jakże mało było tego lata

Zapomnianych słów mowy nadobłocznej
wiaduktów
tuneli
i mostów
stukotu kół po nitkach babiego lata
drogowskazów na rozstajach dróg
spiralnych schodów ginących w mroku
zasnutych grot pajęczynami z obłoków
i pijanego świerszcza smutnego jak łzy
nocnych rozmów z aniołami przez czata
i ciebie też za mało było tego lata 

Sława Korn

piątek, 22 lipca 2016

Separation



inspiracją wiersz "Separacja" Adama Zagajewskiego


Przejęta chwilą nie bez kozery czytam wiersze w sieci
o chamstwie, o cierpieniu, o rozstaniu
chamstwo porażenie słowem
cierpienie początkiem nowego
rozstanie końcem starego
gniew i rozpacz dobry materiał na tragedię
łzy a niekiedy zdławiony śmiech psychologią smutku
gdy chcesz zrozumieć drugiego człowieka

A my? Nie będzie żadnej pieśni, żadnego psalmu
nie będzie nas dzielić światło wiersza
nie oślepi nas żadna metafora
i jedyna płaszczyzna, jaka nam teraz zagraża
to sen, do którego wchodzimy osobno
lecz spotykam tam ciebie i zawsze muszę pamiętać
by nie dotknąć twojego ego ze znakiem ostrzegawczym
ładunek niebezpieczny


Sława Korn- Acka
22.07.2016


Do Zośki


Inspiracja wierszem Juliusza Słowackiego "W pamiętniku Zofii Bobrówny"


Niechaj mnie Zośka o wiersze nie prosi
Bo kiedy Zośka do chłopców się zwróci
To każdy chłopak powie wierszem Zosi
I też kołysankę do snu zanuci
Nim wiek przeminie i przekwitną lata
Kochaj, puste życie to wielka strata

W miłości też świat ma barwy czerwone
Kwiaty i gwiazdy będą z tobą gadać
Ptaki będą śpiewać zadowolone
Poeci wiersze w darze Zosi składać
Wiem, bo gdzie Piedrwy srebrne fale płyną
Byłam ja kiedyś jak Zośka dzieciną

Dzisiaj mam inny ogląd tego świata
I los mnie dalej w życie pędem goni
Przy Zosi jest więcej wiosny i lata
Do mnie tylko głucha cisza dzwoni
Chyba odmłodnieć mi potrzeba
Napisałam już długi list do nieba


Sława Korn-Acka
22.07.2016 
obraz z sieci




czwartek, 21 lipca 2016

Wiosną



wiosną – wśród szmeru kwiatów
myśleniem słuchali szmeru nauk
jej pierwszy powiew pili haustem jak życie

twarze malowali jej barwami
a potem w powietrzu błękicie
wznosili się do gwiazd

igrając z żółtym liściem jesieni
w pogoni za tęsknotą dziką i ulotną
dzieci miłości wszechczasów


Sława Korn_Acka 
21.07.2016
obraz z sieci 

Myślą...


myślą sięgam twoich ramion
choć nie wiem gdzie są
może zimy czekają a może lata
albo obejmą mnie majem


łąki zielone przed nami
całe kwiatem pokryte kolorowe
a my w smudze tęczy
wieczór otworzył marzeń bramy

pachniesz obłędnie sasankami
i unosisz mnie w górę do gwiazd
płoną uczucia wzajemne
aż zarumieniły się jabłonie

myśl jak człowiek
różnym życiem rozkwita
w kwiecie skrzydeł dostaje
w miłości światłem się staje


Sława Korn-Acka
20.06.2016

środa, 20 lipca 2016

To były piękne dni

Na wyciągnięcie myśli



dotyk myśli jak rąk

dotyk słów jak ust


otulały nas, rozbierały

pieściły, usypiały

poruszając struny serca


więc co się dzisiaj stało?

że tak nagle namiętność znikła

a tęsknota odeszła


powoli zapominamy siebie

jednocześnie pamiętając, bo przecież

nie da się zapomnieć tego co unosiło

nas do gwiazd i porażało szczęściem chwili



Gloria S. Korn-acka
20.07.2016




Tom Baker

poniedziałek, 18 lipca 2016

Niepokój


inspiracją wiersz K. Lufta ( mimo wszystko pozdrawiam Pana serdecznie:) )

Wołanie, przetrwanie
Przetrwanie i rozwój
Jak wczoraj, jak niegdyś
Przetrwanie i znów
Ty ze mną ja z tobą
Złożymy nasz ślub
Przed ludźmi przed sobą
A hasłem nasz KOD
Wciąż głodni jak wilcy
Wołamy o byt
Wciąż szybciej do przodu
Do przodu i skok
Po władzę za tydzień
Za miesiąc, za rok
Spokojnie, gwałtownie
I w nocy i w dzień
Choć chłodno i głodno
I ciemny ich lud 
To mury ich runą
Pogrzebią ich świat
Wzniesiemy pieśń
Nasz elitarny śpiew 
Na trzeźwo we mgle
Na jawie we śnie 
I w słońcu i w deszczu
I z wiatrem pod wiatr
I w ciszy i w krzyku
I latem gdy upał
I zimą gdy lód

Za oknami śnieg
W sercach ludzi mróz
Nie zagrozi nam społeczny bunt
Bo nasz cień będzie dłuższy niż ich krok

Sława Korn-Acka
18.07.2016
obraz "czerwony koń" Wiesław Jurkowski 










niedziela, 17 lipca 2016

Sprawiedliwość


sędziowie mają swoich sędziów
prokuratorzy mają swoich prokuratorów
Trybunał Konstytucyjny
ma Andrzeja Rzeplińskiego
sprawiedliwość ma swoich apostołów i męczenników
Ci pierwsi stawiają się ponad prawem
Ci drudzy lądują za kratkami
za winy nieosądzone bogatych

 
Sława Korn-Acka
16.07.2016 


 

Szkoda


ku pamięci A. Asnyka



Szkoda kwiatów, które więdną
bez wody
Szkoda ich barw ich cudnej
urody
Szkoda pereł, których toń morza nie
odsłoni
Szkoda uczuć, które czas
trwoni
Szkoda marzeń, co się ze świtem
rozproszą
Szkoda pieszczot, które nie pokryją ust
rozkoszą
Szkoda pragnień, które przekwitają
jesienią
Szkoda skarbów, które dobrem się nie
mienią
Szkoda ofiar, które pochłonął bezsens
wojny
Szkoda kraju, który niszczy krąg
mafijny
Szkoda muzyki, której nikt nie
słucha
Szkoda ciszy, która jest
głucha
Szkoda męstwa, którego zabrakło
do starcia
I serc szkoda, które nie mają w nikim
oparcia

Sława Korn-Acka
17.07.2016 


Andre Kohn

sobota, 16 lipca 2016

Miłość i sen, zazdrość i zdrada

budzę się i pamiętam sen
intymność prowadziła nas tam gdzie raj
całowałeś moje włosy, usta, twarz
obejmowałeś całe moje ciało
a ja tuliłam się w twoje ramiona
naga i bezbronna otulona szałem namiętności
 

byliśmy szczęśliwi chwilą tej miłości
wypełniała nas po czubki palców
przenikając dreszczem każdy milimetr nas

kolejny sen dzwonisz i mówisz
że przez kilka dni cię nie będzie
a ja wiem, że stoi za tym
inna kobieta i inny raj
zazdrość i złość nie daje mi spać
budzę się i wiem, że nigdy cię nie było

więc co znaczy ten sen?






Sława Korn-Acka 
17.07.2016





piątek, 15 lipca 2016

Próba zazdrości



Dlaczego mój miły, kiedy rozmawiam z tobą
dusza ma płacze, a serce bije
jakby ci w mordę strzelić chciało
bo nie może cię kochać jakby chciało

To co nas połączyło nazywałeś miłością
szaloną i niezgłębioną
jak dno oceanów i mórz
lecz dziś jesteś z nią, zaledwie kałużą

Jak ci się żyje bez miłości
z tą co się wokół ciebie krząta
lecz nie porwie cię do szaleństwa
"święte jadło? święty spokój?"

Nigdy wnętrza wstyd nie dotknął?
że żyjesz w podwójnej moralności 
i udajesz męża w dzień
w nocy nie chcesz jej dotknąć?

Wszystko jasne jak słońce
na niebie- wiem to
że miłość musi skonać
by dać miejsca trywialności 

Rany wiecznej nie zagoisz
nie uciszysz myśli jutro
gdy wypijesz piwo – trzeźwość
nie ochroni granic przyzwoitości

Tak jak czas nie ochroni cię
też przed bezdomnością
to chowanie głowy w piasek
że, ona daje ci dach nad głową

Wystarczy zanurzyć się w myśli
głębiej, ale takie myśli bolą
wolisz horyzont pustką wypełniony
moje słowa chłostą?

Nie tłumacz się mój biedaku
nigdy nie będę tobą jak ty mną
odbiję się od brzegu
byś z oczu mi zginął

Niech wypełni się przeznaczenie
niech runą mury miłości
byłeś nią urzeczony
dzisiaj z inną spokojny 

Sława Gloria Kornacka  
17.07.2016



Tomikowo - 20.01.2024

Gdyby gdyby miłość pisała się przez wodę jak przez liście kwiatów w twojej pergoli dotyk byłby czuły i bezpośredni tęsknota utulona a t...