niedziela, 20 października 2024

Tomikowo 20-21.X

 Światło nocy

przygasłe światło na niebie
gasi zieleń i kolory kwiatów
idziemy w sen, w siebie

zbudzi nas dzień
o zmierzchu skończy się
kolejny i kolejny

zegary biją jak szalone
z każdym dniem
ubywa nas

każde jutro zawieszone
na niczym
możemy być, albo nie 

 

nie łudź się, że będziesz
świecić blaskiem Orfeusza
gdy czas twój zgaśnie
i wieko trumny zatrzaśnie


                                   20.10.2021


Gorzkie żale

wnikasz we mnie
każdym dotknięciem
oddechu

ikebanami pocałunków
zostawionych
na ustach

nasze myśli jaśniejsze
niż niebo
i tylko czas się burzy

gdy przylegasz do mnie
od... do...
bo, co mi z tej krótkiej czułości
w pustce istnienia

gdy, ty idziesz ku innej stronie
gdzie ktoś inny wyciąga
ku tobie dłonie

moje
przepełnione
gorzkim żalem



Limeryk

Na cud czeka poeta z miasta Rataje
ma dylemat, bowiem ptaszek mu nie staje
(a tyle kobiet) modli się w jego intencji
o przywrócenie potencji
lecz ptaszek jak nie stawał tak nie staje

 
 [...]
 
miłość to kwiat
a nie
naszyjnik z kamienia


Przeklęta

moja kobiecość jest zwiewna i kochana
przez demony opętana
moje zło jest w urodzie zaklęte
moje piękno przez wielu przeklęte

jestem miłości mej ofiarą
bo któż by nie kochał krwawych ust
i włosów złotych

moje serce rozpala się płomieniem jak kamień
moja miłość jest namiętna, piekielna, rytualna
uwodzi i wabi erotyzmu czarem
starczy, że jej dotkniesz
a twój penis już stoi

 

Przypływ

aby wejść z wierszem w relacje intymne
nie wystarczą myśli o niebieskich migdałach
czekam na sen o potędze

naga w śpiączce zaklinam ogień wodę i ziemię
wiatr wdmuchuję w żar
wtedy noc leje się rzeką słów i płynie ku wybrzeżom wersów

lubię tę moc pożądania, te reakcje łańcuchowe
rozszczepienia jąder wyobraźni
tę rozkosz... po dobrej puencie

(2021)

 

W Polsce jak w Chinach

w Polsce jak w Chinach wszystko może się zdarzyć
oprócz przyrostu naturalnego:
rzeki wylewają, lawiny ludzi porywają,
rząd wyżywia się sam w iście królewskim stylu
nie robiąc nic tylko
szary człowiek głodny, spragniony, przemoczony i bosy
pozostawiony na pastwę losu podąża naprzód,
prawo i sprawiedliwość chwieje się na drewnianych nogach,
makijaż przykrywa prawdę,
łosie i kormorany padają od kul
podobnie jak drzewa w puszczy od pił.

a ja zakochana po uszy, w trudnej codzienności
nie kłaniam się kulom może inaczej niż ty... a jednak...
za tobą cały ocean, za mną morze, przed nami niebo i piekło być może.

ale boję się z tobą sypiać, by nie stanąć pod ścianą płaczu
więc w samotności piszę wiersze, by wypełnić późne noce świtem
i oszukać siebie, że to smak oczekiwania na zapach poranka,
choć to dzięki tobie miałam piękne wakacje, zasypiając przy tobie

[...]

tak mnie natchnąłeś swą siłą blasku
uszczęśliwiając tamtej nocy w lasku
że zawsze będą mi Ciebie przypominać
szczęśliwe noce


[...]

gdy beznadziejnie
w tęsknocie za tobą
minione noce wspominałam
wiosna na nowo mnie oczarowała


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

27 styczeń

Via dolorosa  ________________________ płuca wyplute, rak toczy ciało  empatii mało  dobowy dyżur odmierza śmierć  zgon - zgon - zgon  Via D...