pod
wieczór milkną skargi
ptaków w lesie
o czym wieść po polu się niesie
rosa pada na zboże kłosom to nie pomoże
pochylą się ku ziemi czerwone maki z nimi
zbiera się na burzę zostaną po niej kałuże
ta największa zwykle zbiera się przy murze
nie słychać już też pieśni świerszcza
pewnie kolacją się dopieszcza
pod liściem tulipanowca
jak my sobą
twoja bliskość rozlewa się we mnie rzeką
sięgasz pod moją bluzkę swoją ręką
szeleści moja spódniczka rżą konie
we mnie ogień serca płonie
gasi go... twoja ręka...
o czym wieść po polu się niesie
rosa pada na zboże kłosom to nie pomoże
pochylą się ku ziemi czerwone maki z nimi
zbiera się na burzę zostaną po niej kałuże
ta największa zwykle zbiera się przy murze
nie słychać już też pieśni świerszcza
pewnie kolacją się dopieszcza
pod liściem tulipanowca
jak my sobą
twoja bliskość rozlewa się we mnie rzeką
sięgasz pod moją bluzkę swoją ręką
szeleści moja spódniczka rżą konie
we mnie ogień serca płonie
gasi go... twoja ręka...
29.09.2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz