wtorek, 22 marca 2016

Tadeusz Różewicz - Krzyk Milczenia...

22 marca 2011 opublikowałam ten esej. Nie wiedziałam wtedy, że przyjdzie mi ponowić tę publikację w tak smutnej chwili. Nie ma już pośród nas poety największego spośród wielkich. Świat skurczył się o kolejne ludzkie istnienie. To co pozostało po Nim, to twórczość, której był wierny do ostatnich chwil.. Oddajmy się jej zatem - delektując chwilę smutną z podaną duchową potrawą.

Poezja Różewicza niewątpliwie wyraża tragizm jednostki, osamotnionej i zagubionej w świecie,  świecie wyniszczonym przez wojny i zdominowanym przez widmo masowej śmierci, przez okrucieństwa, obojętności oraz cywilizacyjnego uniformizmu. Jest to twórczość na której swoje piętno zostawiła wojna z jej całym okrucieństwem i zmory śmierci - czyhającej za każdym drzewem, za każdym wegłem.

Tadeusz Różewicz ur. w 1921 r. polski poeta, dramaturg, prozaik i scenarzysta Jest twórcą wielu pokoleń.  W pisarstwie  Tadeusza Różewicza zauważa się nowoczesną tendencję do mieszania i jakby "podmieniania" gatunków. Nigdy nie wiadomo czy biorąc do ręki dramat, nie natkniemy się na wiersz, nowelę lub opowiadanie i na odwrót. A przecież nazywany jest poetą, bo tak nazywa się z zasady pisarzy, którzy piszą  też wiersze. Poezja jest, królową literatury. Z tych powodów zatrzymajmy się przy poezji T. Różewicza, by spojrzeć okiem czytelnika jak pisał, jakie tworzył wiersze i w jaki świat wprowadzał swojego bohatera. Dariusz Tomasz Lebioda w poezji Różewicza wyróżnia trzy kategorie znaczeń: - TRAUMĘ - PUSTKĘ i FANTOM.   Ja dodałabym MILCZENIE. I od tego zacznę mój wywód.

1. MILCZENIE-
jest ważne w twórczości Różewicza. W wierszu "Nazywam milczeniem" Różewicz  stara się nas przekonać do tego, że  człowiek wojny, ten który widział zagładę nie może mówić. Taki człowiek może tylko milczeć. Oto fragment wiersza: - Nienazwane mogę nazwać słowem/ mogę nazwać ojczyzną/ miłością złotem różą/ mogę wołać albo milczeć.
Czy jednak Różewicz jako poeta ma wyjście, by nie mówić? Jako poeta musi mówić. I musi głosić milczenie. Niby paradoks , ale jednak w literaturze jest możliwy do pogodzenia. Milczeć i mówić, a nawet wołać o milczeniu można jedynie w literaturze.  Literatura i poezja uwalnia człowieka od ciężaru sprzeczności i paradoksów z którymi mamy do czynienia w życiu.

2. TRAUMA 
- greckie słowo trauma oznacza ranę. Traumatologia w medycynie  zajmuje się urazami mechanicznymi. Wg psychologii  traúma jest gwałtownym wzruszeniem, powodującym trwałą zmianę w psychice. U Różewicza wszystkie te sensy występują jednocześnie. W wierszu - "Opowiadanie traumatyczne”  mówi o tym jak czas uszkadza ludzkie ciało i niszczy to, co przez lata było pielęgnowane, wzmacniane, odżywiane. Ale jednocześnie odnosi się do psychologicznej strony traumy wskazując na głęboki uraz jaki powstaje w psychice człowieka pod wpływem tragicznych doświadczeń. W jego wierszu bolesne przeżycia są jakby filtrem, który przepuszcza do świadomości człowieka jedynie obrazy pełne cierpienia i  bólu – tworząc wyobrażenia traumatyczne.
Bohater jego wiersza wydobywa się z nicości. Obgryzając paznokcie  - dotyka warg. Na początku wiersza nie wiemy jeszcze czy jest to kobieta, czy mężczyna. Byt, który nie ma płci. Nie pachnie. Nie śmierdzi. Nie ma kolorów i barw. Nie ma przymiotników. Nie ma znaczników przestrzeni i czasu. Nie istnieje jego świat.   /ogryzając paznokcie/ dotyka warg/
 W kolejnych zwrotkach autor odsłania nieco więcej i więcej. Wprowadza czas i miejsce. Czas - „dziesięć lat temu”. Miejsce – to gród podwawelski, ale nie dookreśla od jakiej chwili ten czas należy liczyć i nie wskazuje miasta i miejsca grodu. -„Miasto to jest brudne, ciemne i powoli rozjaśnia się „w świetle” zaczętego przed dziesięciu laty uśmiechu. Jednak i tutaj wszechobecna jest pustka. Nie ma wyraźnych wskazań topograficznych, nie ma budowli, Wisły, nie ma miejsc znaczących, jest jakby tylko fantom miasta i fantom przestrzeni. Jest to fantom z pamięci i wyobraźni  poety, bo tylko w nich uśmiech może oświetlać miasto, tylko w nich stany emocjonalne mogą wpływać na kształt kreowanej struktury.” ( D.T.Lebioda)
Jednak na tym nie koniec. Wiersz trwa dalej i nagle błyskawica uderza w niebo i rozświetla kolejne elementy otaczającej przestrzeni. - „Dzięki temu uderzeniu i nagłemu rozświetleniu pojawiły się kolejne elementy krakowskiej przestrzeni; rzeka, wieże, wzgórze. Rzeka nabrała cech istoty żywej i została oślepiona, w tej samej też chwili wydobyte zostały z pustki cechy wzgórza i wież. Pojawiła się pierwsza barwa – szmaragdowa, i pierwszy konkretny element materialny – kreda. Odsłoniła się też topografia miejsca wyraźnie nakładająca się na topografię wzgórza wawelskiego, leżącego nad brzegiem Wisły i zbudowanego ze skał kredowych. Różewicz uchwycił tu znakomicie ów moment rozbłysku i przygaśnięcia na ułamek sekundy całej rzeczywistości, uchwycił nieuchwytny cień i „dopasował” go do kreowanej krainy, posłużył się też nim, by pokazać jak funkcjonuje świadomość – między uśmiechem/ i spojrzeniem/ między ustami/ i oczami." ( D.T.Lebioda).
Kolejne elementy rzeczywistości poeta odsłania stopniowo. Widzi je w chwilach rozświetlających się fleszy i światła błyskawic. Oto bowiem - "obok poety jest ktoś jeszcze. Na razie wiemy tylko, że ma włosy związane chustką i że uśmiecha się." Puenta utworu ujawnia, że to kobieta , która przychodzi do poety z ciemnej strony świata, jest bytem i niebytem zarazem, istnieje i nie istnieje. To miejsce, w którym ona bytuje, a on wkracza - to koszmarny sen. To wspomnienia poety, które budzą w nim trwogę i lęk.

3. PUSTKA -
w świecie poezji Różewicza nie ma nadziei, nie ma sensu. Jest tylko bezruch, pustka, która wypełnia człowieka od środka, który istnieje i nie istnieje zarazem. Bunt nie ma sensu, Uciekać nie po co i nie ma dokąd.  Ten  kierunek w poezji Różwicza najlepiej określa wiersz „Przesypywanie”
W wierszu tym, autor: - „zderzył wzniosłość i kicz, wielkość i bylejakość, sacrum i profanum. Jednocześnie zawarł w tym utworze swoje przemyślenia na temat rzeczy materialnych, na temat życia i przedmiotów, którymi człowiek pragnie się otaczać. Utwór traktuje o nieuchronnym, ciągle burzącym wszelkie struktury upływie czasu. Poeta przywołuje w rozległej metaforze istnienia obraz klepsydry, w której niby ziarenka piasku przesypuje się ludzka egzystencja: Ten szelest/ przesypywanie się życia/ ze świata pełnego rzeczy/ do śmierci.
Człowiek nigdy nie zatrzyma upływu czasu, nigdy nie ucieknie od tego spadania cząstek, nigdy też nie zrozumie do końca pustki, w którą spada jego byt. Życie, to tylko ten moment, kiedy ziarenka piasku zostały uruchomione i nieuchronnie przesuwają się w dół, ku innej przestrzeni.
Dopiero jakaś niewyobrażalna siła – przestawiając klepsydrę – może odwrócić tę sytuację. Choć wtedy będzie to takie samo spadanie i taka sama nieuchronność, taka sama szybkość. Różewicz nie pozostawia czytelnikowi cienia nadziei – istnienie jest chwilą, właściwie bezsensowną i nie wiadomo dlaczego się przydarzającą. Może tylko dlatego, żeby odmierzyć jakąś cząstkę czasu dla innego, niewyobrażalnego i niewypowiedzianie innego istnienia."( (D.T.Lebioda)

4. FANTOM -
Świat w poezji Różewicza jest bytem chwilowym. Życie i pobyt na tym świecie poeta postrzega i przyrównuje do doświadczenia egzystencji  drobnych ulotnych faktów zarejestrowanych w świadomości fantomów zdarzeń. Ten kierunek w poezji znamionuje wiersz „Białe jak kreda” . W wierszu tym poeta porównuje do kredy cienie przyjaciół. „Cienie przyjaciół/ białe jak kreda/ twarze zatarte/ rozmazane.” I w tym wierszu jak w całej poezji Różewicza czytelnik na początku dostaje niewiele  informacji. 
Różewicz tworzy w tym wierszu postaci zdeformowane przez płynący czas i życie, postaci kalekie jakby wyrwane „ wszechobecnej śmierci” . Jego świat jest bytem przemijącym  i chwilowym. - „Wzniosłość sąsiaduje z przyziemnością, dziecinne gesty z eschatologią, skrawki obrazów z szerszymi panoramami pośmiertnymi:  śmiech pensjonarek/ czapka z daszkiem/ umajona z fatałaszkiem/ imiona/ gra w zielone/ czarne krzyże/ pierwsze miłości/ pogrzebane."(D.T.Lebioda) 

Różewicz jest poetą fantomów, poetą wszechogarniającego nieistnienia... wiecznego niebytu... Jego wiersze opanowała śmierć, która dopada nas w każdym momencie i prowadzi w wieczną otchłań. Egzystencja i życie jest tak naparawdę domeną śmierci, w której trwa proces umierania ...... ogarnia nas nicość , która ma wszystkie czasy – przeszły, obecny i przyszły.

PODSUMOWANIE

Poezja Różewicza niewątpliwie wyraża tragizm jednostki, osamotnionej i zagubionej w świecie,  świecie wyniszczonym przez wojny i zdominowanym przez widmo masowej śmierci, przez okrucieństwa, obojętności oraz cywilizacyjnego uniformizmu. Jest to twórczość na której swoje piętno zostawiła wojna z jej całym okrucieństwem i zmory śmierci - czyhającej za każdym drzewem, za każdym węgłem.  Wojna okalecza i poraża zwłaszcza wrażliwy organizm i zostawia piętno po wsze czasy. Bohater jego wierszy –  stoi nad przepaścią dziś i jutra, żyje w przestrzeni opanowanej chaosem, który jest odbiciem bytu, jego cieniem i lustrem, jego przeszłością i przyszłością zarazem.
TRAUMA, PUSTKA I FANTOM PRZYGNIECIONE KRZYKIEM MILCZENIA  znamionują poezję Różewicza.

źródło:
Dariusz Tomasz Lebioda
Tadeusz Różewicz trzykrotnie
TRAÚMA – PUSTKA – FANTOM
_____________________________________________________
Przesypywanie, Tadeusz Różewicz

Ten szelest

przesypywanie się życia
ze świata pełnego rzeczy
do śmierci

to przeze mnie
jak przez dziurę
w rzeczywistości
przeciska się ten świat
na tamten świat

domyślam do końca
ten którego
szukałem na górze
czeka na dole

w norze
przemienienie

gnuśne porykiwanie
trąb ugniecionych
z makulatury
skręconych
z gazet

z martwych wstawanie
w roztargnieniu
daremne

OPOWIADANIE TRAUMATYCZNE
ogryzając paznokcie
dotyka warg
uśmiech zaczęty nieśmiało
przed dziesięciu laty
rozjaśnił powoli
brudniejący
ciemny gród
podwawelski
błyskawica
uderzyła w niebo
oślepiła rzekę
obrysowała
szmaragdowe wieże
na kredowym wzgórzu
niepochwytny cień
między uśmiechem
i spojrzeniem
między ustami
i oczami
na mgnienie
przymknionymi
włosy zebrane
w chusteczkę
spłoszony uśmiech
przysiada na ścianach twarzach
oknie
siedzimy
jakby nagle zgasło światło
mówię po omacku
jestem podejrzliwy
w stosunku do jej słów
ona była po ciemnej stronie
którą ja nawiedzam we śnie
budzę się przestraszony
jej twarz kurczy się
marszczy wysycha
resztka czułości


zbiera się dookoła
muszli
małego bezbronnego ucha
wygryziona szpara
ust
jej twarz rozpada się
w moich dłoniach



Tadeusz Różewicz (ur. 9 października 1921 r.  w Radomsku, zm. 24 kwietnia 2014 r. we Wrocławiu w wieku 93 lat. We wtorek tj. 29.04. 2014 został pochowany na cmentarzu ewangelickim w Karpaczu, przy drewnianym kościele Wang, pochodzącym z przełomu XII i XIII w. Urnę z prochami poety złożono obok grobu Henryka Tomaszewskiego – twórcy wrocławskiego Teatru Pantomimy. Poniżej ostatnia wola poety.

 Moja ostatnia wola i prośba,
 jest moim pragnieniem, aby urna z moimi prochami została pogrzebana na cmentarzu ewangelicko – augsburskim przy kościele Wang w Karpaczu Górnym. Proszę też miejscowego proboszcza, aby wspólnie z księdzem Kościoła rzymsko – katolickiego (którego jestem członkiem przez chrzest św. i bierzmowanie), odmówił odpowiednie modlitwy. Pragnę być pochowany w ziemi, która stała się bliska mojemu sercu, tak jak ziemia, gdzie się urodziłem. Może przyczyni się to do dobrego współżycia tych dwóch rozdzielonych wyznań i zbliży do siebie kultury i narody, które żyły i żyją na tych ziemiach. Może spełni się marzenie poety, który przepowiadał, że “Wszyscy ludzie będą braćmi”. Amen
Tadeusz Różewicz

niedziela, 21 lutego 2016

Improwizacja






trzeba wziąć na siebie cały ciężar świata
i uczynić go lekkim, znośnym.
Zarzucić go sobie na ramiona
tak jak plecak i ruszyć w drogę.
Adam Zagajewski


 Czyż wolno człowiekowi skarżyć się na losy swoje?
niedoli te skargi nie pomogą
trzeba wziąć na siebie cały ciężar życia
wrzucić go na plecy jak bagaż podróżny i iść jego drogą
by, podziwiać uroki natury jak turysta
by, ulżyć sobie nieco – najlepiej, gdy świat się zazieleni
a wokół pachnie majem
wtedy drzewa i kwiaty emitują czyste powietrze
i nocą księżyc wskazuje drogę po której będziemy iść
a co z cierpieniem? co z okrucieństwem? co z brzydotą?

zawsze będę wchłaniać kubkami smaków gorycz i rozpacz
starej kobiety złamanej życiem z twarzą porysowaną
jego pazurem,tę którą spotykam niemal co dzień na ulicy
ją też mam podziwiać?
i tę pochyloną nad grobem,
zrytą do cna bólem ziemi
tę co bandyta zasztyletował jej jedynego syna
gdy wracał do domu nocą?
mam konfabulować?
przecież uniesienie to stan wyobraźni, które
pojawia się chwilami, gdy coś nas fascynuje
improwizacja mała czy wielka to nic innego jak
melorecytacja wyciskająca łzy
to czysta kartka, na której popełniasz dzieło sztuki
przy którym zadrży nawet serce kata
czy też chwila ekstazy, gdy uciekając przed smutkiem
zaczynamy czytać ulubiony wiersz
najczęściej wtedy coś nam przerywa
a to zadzwoni telefon, a w słuchawce głos
proponuje nam zestaw emaliowanych garnków
a my przez zaciśnięte zęby – mówimy - nie, dziękuję
a to bezdomny, który zapuka do drzwi
dopada nas szarość i monotonia
dopełnia ją żałoba
spadamy w ciemny dół
i nawet najpiękniejsza muzyka przestworzy
nie jest w stanie wyrwać nas z tej apatii
nasza dusza zaczyna chorować po czym
z nadejściem wiosny ożywia się jak cała przyroda
jak błękit morskich fal, gdy pokryte białymi bałwanami
uderzają o brzeg plaży mokre ze szczęścia
a szum ich daje przepiękny koncert
więc może nasze życie ma swój cykl?
i wszystkie stany ducha mieszają się w nim
i nachodzą na siebie nawzajem jak te fale morza
tylko my nie wiemy tego... ?


Warszawa, 2015









środa, 10 lutego 2016

Czarny motyl


rzeźba Antoniego Pleszowskiego


Ten wieczór, miał być taki jak inne 
a wgryzł się na zawsze w pamięci 
nawet cicho niebieski dzwonek
nie zapowiadał rozstania 
dlaczego teraz, gdy jest tak wcześnie 
dlaczego w takiej chwili
gdy, myśl jest palona 
jak piaski pustyni wewnętrzną pożogą 
miałam cichą nadzieję 
że dobry Bóg pomaluje świat kolorem zieleni 
ziemia ubierze się w nowe szaty 
a, wokół rozkwitną kwiaty 
a, my sobą ożywieni 
naszymi wiosnami i odcieniami zieleni
a zamiast tego ktoś z nieba gwiazdę wyrwał 
i zdusił naraz wszystko jak niedopałek papierosa  
Świat zapadł nagle i zatonął we mgle 
tę drogę przez wiatr targaną, tragiczną 
drogą zdarzeń co spada jak kamień musisz iść 
łka wiatr i echo powtarza sentencje zdarzeń 
noc zatacza coraz szersze kręgi dając idealne ciemno 
i wielka cisza wsłuchuje się w swój ból dając podkład
muzyczny jakby mroczny refren wiecznej pustki 
zbierasz okruchy życia jak święte hostie 
i wkładasz do czarnych pudełek z kartonu 
i chowasz w sercu to co najdroższe 
i wciąż trwa zima choć to przecież już maj 
i księżyc stracił swój blask 
i tylko myśli wciąż gorące 
szukają ostudy w świecie aniołów

Spotykam mężczyzn zaklętych w zastygłe 
formuły 
nie patrząc nań strofą bez-namiętną 
zamieram w pustym bezruchu 
jak marmurowy posąg wykuty z kamienia smutku
otwieram okno, by nabrać powietrza 
wtem motyl nocny wzlatuje ponad głowę
tak jakby chciał coś powiedzieć 
lecz zadrżał i spadł 
z dziesiątego piętra w dół

… i było mi smutno i nadal jest, bo życie jest bardziej czarne niż zielone...
i tylko czas kolorami gra, Bóg nie bawi się w zielone...

 
- w hołdzie jedynemu -

 
 

sobota, 30 stycznia 2016

Harfy Papuszy


"Była Cyganką z krwi i kości. Wiedziała, że najlepszy rosół jest z kradzionych kur, więc je kradła, wróżyła świetnie. Była bardziej Cyganką niż poetką, bo tą ostatnią została z przypadku" - mówi o cygańskiej poetce reporterka Angelika Kuźniak, autorka książki "Papusza".

15 listopada 2013 do polskich kin trafił film "Harfy Papuszy", Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauze. Na 38. Festiwalu Filmowym w Gdyni twórca muzyki do filmu, Jan Kanty Pawluśkiewicz otrzymał nagrodę za najlepszą muzykę. W 2013 r. ukazał się także na płycie poemat symfoniczny "Harfy Papuszy".



- Nie szukałem czegoś, co można nazwać kanonem muzyki cygańskiej, bo czegoś takiego nie ma. Cyganie mają fenomenalną muzykalność i chłoną to, co słyszą dookoła. Mają natomiast specyficzny rodzaj skali muzycznej, podobnej do żydowskiej - powiedział na antenie Jedynki Polskiego Radia kompozytor i wyśpiewał obie.

Światowe prawykonanie "Harf Papuszy" miało miejsce w noc świętojańską na krakowskich Błoniach 24 czerwca 1994 roku. Słucham utworu "Ile bied i głodów" pochodzącego z "Harf Papuszy", czytając jednocześnie wiersze Papuszy. Jest w nim zaklęty cygański dawny świat przedstawiony prostymi słowami.

Fotografia Google


Zapadła głęboka noc, a w mojej duszy gra zaczarowany świat cygańskich harf.  Otacza mnie poetycka aura. Palce ułożone na klawiaturze wychwytują z przestworzy cygańskie frazy i układają wiersze. Oto one: Cygańska wróżba, Niebo piekłu, piekło niebu, Jedzie tabor, głód go ściga.

 
 
Cygańska wróżba

przyszła do mnie Cyganeczka
powróżyła z kart
bystra z ciebie jest dzieweczka 
 
lecz sprytniejsze życie jest
chwyci oburącz 
nie wywiniesz się z tych pnącz

tylko harfy żałośnie zagrają
tylko serca w smutku załkają
że ktoś wolność im skradł
 
 
wiatr kołysał jej kolorowe
tabory jak Cyganom 
i jej spódniczkę jak u Papuszy


Mój Boże! Taka była śliczna i wolność dzieweczki i cygańska spódniczka i kolorowe tabory. Niby to dawno było, niby to sen, niby jawa, a w pamięci jako jutrzenka świeci.



Niebo piekłu, piekło niebu 
 
1.  

kiedyś lasy ją karmiły
trawy obmywały bose stopy
zimny deszcz łzy skraplał
niczym sople lodu 
 
2.  
 
w przeręblu rzeki
  tonęła na wieki
Bóg uratował ciało
Diabeł duszę 
 
3. 

o, Boże! 
dlaczego porzuciłeś mnie samą
na tym łez padole
jako matka niechciane dziecię
czy w niebie nie ma Słońca
i dlatego  zostawiłeś 
mnie samą

dokąd iść
skąd prawdy brać
gdzie pieśni miłości słuchać
głuchy, zimny Ojcze
jako te sople lodu

wierzę
że umarłeś na Krzyżu lecz...
  nie trafiłeś do Nieba
błądzisz w przestworzach
szukając drogi
jako ja Ciebie



Jedzie tabor, głód go ściga

"Już moja noga nie postanie, gdzie niegdyś jeździli Cyganie” 
 
 
las otwiera swe szerokie wrota
z nimi cygańska rota
psy szczekają, konie rżą
liście na drzewach drżą

głodne dzieci płaczą
wyciągają ręce po kawałek chleba
ludzie bramy zamykają
małe dzieci odpędzają

zboża pełne łany, ale chleba nie ma
w polu przed kapliczką
cyganka wznosi
modły do nieba
 
żali się  Bogu
nawet dróżki przyjaznej
Panie Boże tu nie ma
wszędzie obcy człowiek
 
i tylko harfy Papuszy
echem odpowiadają
  żałobny marsz grają
jej głodny duch płacze
 
jako i ja płaczę...
 



Autor Sława Kornacka

sobota, 23 stycznia 2016

Ogrzej mnie, zimą!


foto: Grażyna Kosma

 jednakie noce i dnie, jednaki śnieg
jednaka myśl szalona na myśli
co wyrwać się chce w inny świat 
z radością pary koni w galopie

zdyszany pysk i oczu błysk
gorący bieg, zmrożony śnieg
i czas ścigający się z nami
puszczają pierwsze lody

śnieg biały kładzie się na sanie
a my przewracamy się na nie
wtem chłód przypomina o sobie
przy tobie zapominam o chłodzie

„memu ciału wystarczy
tylko trzydzieści sześć i sześć”
mojej duszy to wciąż za mało
więc ją rozżarz! rozgrzej! rozpal! 

„memu ciału wystarczy
cokolwiek wypić i  zjeść
moja dusza łaknie więcej
ciepła, ognia, i poezji

więc ją rozżarz! rozpal! rozpal zimą!
chwilami szaleństwa na mrozie 
tak jak słońce rozpala plażę
tak jak iskra wznieca pożar

piątek, 22 stycznia 2016

Witraże pamięci





Za oknem sypie śnieg
przez szyby
mróz przenika
w radiu leci nostalgiczna
piosenka
siedzę przy kominku
i marzę o tym
byś podał mi
gorącą czekoladę
z pianką z minionych chwil


Zapadam w stan znieczulenia
i maluję witraże w pamięci
nigdy nie zapomnę
tamtej zimy
gdy kochaliśmy się
a w sercu był maj
tańczyłeś ze mną
tango miłości
i uwodziłeś dotykiem
w pół


Za oknem sypie śnieg
przez szyby
mróz przenika
w radiu leci nostalgiczna
piosenka
z tobą ja, a ze mną ty
smutno mi
ocean snów
morze spraw
a w nich
piękne dni
i przenikanie światów


Sława Korn-Acka 

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Zimy czarna dziura


 
                                       "Z prochu powstałem i w proch się obrócisz"



znów zima bieli się za oknami.
przykrywa śmieci
ostatni raz zabrali je w środę
tydzień temu
tak też uczynią z nami
tylko światła nie będą w bieli

w zimie jest coś co się zimie sprzeciwia
krańce piekła w szczelinach gór
czerń idąca w biel i idąca w czerń tęcza bieli
z niczego wziął się świat i wraca
do tego samego
 


Gloria Sława Kornacka

27 styczeń

Via dolorosa  ________________________ płuca wyplute, rak toczy ciało  empatii mało  dobowy dyżur odmierza śmierć  zgon - zgon - zgon  Via D...